Sohe (Room)

Andrew · Usser

Likki: Małe info: Rad jest teraz w wymiarze spektralnym i my go nie widzimy.

Rad · Usser

PO ZA TEMATEM: Dokładniuchno.

Andrew · Usser

*pocieszająco* Przestań... wcale nie jesteś głupia. Ja też dałem się Edowi, chociaż mogłem sparować jego cios... pech i tyle.

Sohe · Usser

(aha...)
Chyba nie będe już spacerować za często... *smutna* <głowa lekko w dół>

Rad · Usser

<wstaje po woli>
[No trudno. Muszę skoczyć do Louisa i zobaczyć czy ma dla mnie tą miksturę.]

Andrew · Usser

*pocieszający uśmiech* Nie mów tak, powinnaś dużo spacerować. Od teraz będę pilnował, żeby się nic ci nie stało...
<po chwili>
... o ile oczywiście pozwolisz.

Sohe · Usser

Hehe, dzięki Andrew. *uśmiech*
A ty jak się czujesz? <patrzy się na Andrew>

Andrew · Usser

*uśmiech* Dobrze. Co prawda Mroczny mnie trochę poturbował... ale wszystko jest ok.

Sohe · Usser

<przypomniało jej się o Sherlay(kot)> Hm... *lekko zmartwiona* ciekawe gdzie się podziewa Sherlay...

Andrew · Usser

<wygląda przez okno>
Hmm... gdzie ją ostatnim razem widziałaś?

Sohe · Usser

Sama dokładnie nie pamietam... może wróciła do Miasta Grozy. *smutna*
{Nie bądź pesymistką}
[Huh? Origi? Dawno się nie odzywałeś... co u ciebie?]
{U mnie całkiem dobrze, a z tobą nie najlepiej... jak noga?}
[Źle... chyba przez nią nie będe mogła spacerować... chyba mi jeden z zawiasów mięśni uszkodziły]
{To sie nie nazywało zawiasem...}

Andrew · Usser

<patrzy na zamyśloną Sohę>
[mam nadzieję że szybko wyzdrowieje... znowu dałem komuś ją skrzywdzić...]

Sohe · Usser

<prubuje zgiąc noge> Auć... <odrazu wyprostowała>
{Wygląda na to, że nie możesz zgiąc nogi, ale jak tak to chodzić możesz moim zdaniem}
[Hehe... to znaczy, że moge spacerować prawda?]
{Tak... wstrętne lisy! Gdybym się tam tylko pojawił to by ci nic nie zrobiły!}
[Huh? Dlaczego tak uważasz?]
{Ponieważ sam jestem lisem o biąło czerwonym futrze.}
[Eh... nie wiedziałam... nigdy mi nie mówiłeś jak wyglądasz... czy moge cie jakoś uwolnić i pokazać innym?]
{Oczywiście... tyle, że potrzeba do tego twojego Reishin, a z twoimi ranami to jest dość niebezpieczne}
[Nic nie szkodzi... a dużej ilości energi musze użyć żebyś się pokazał?]
{Niezbyt dużo...}
[To dobrze... jak niewiele to moge śmiało użyć Reishin.]

Andrew · Usser

<patrzy na Sohe>
*zaniepokojony* Nie powinnaś się jeszcze ruszać, odpoczywaj...
[dlaczego musisz cierpieć...]

Sohe · Usser

[Nie jesteś zbyt duży?]
{Nie... jestem tylko parę centymetrów większy od lisa.}
[No dobrze... jesteś gotowy?]
{Przepraszam a czy mam jakiś wybór?}
[No... możesz się nie zgodzić. Przecież cię nie zmuszam.]
{Dziękuje, że mi powiedziałaś czy mam jakiś inny wybór, ale zgadzam się na to. Jestem gotowy}
[No dobrze... Reishin!]
<tęczówka oczu przybrała kolor szaro-biały> <skupia niezbyt dużą ilość, ale do granic by jej się rany nie otwarły i skupia ją obok łóżka> [Eh... trochę boli...] {Nie musisz tego koniecznie robić... o już czas!} <w miejscu gdzie skupiała energie pojawiła się chmura białego dymu> <przestała używać Reishin> <oczy nadal mają szaro-biały kolor>

Andrew · Usser

Likki: Sorki za małego diskonekta, restart kompa.

<bardzo zdziwiony patrzy się na Sohe>
*zdziwiony* Sohe, co ty...

Sohe · Usser

<dym zniknął a w miejscu dymu stał biało-czerwony lis>
Origi: Witam.

A więc tak wyglądasz... <spojrzała na Andrew> No ja, właśnie uwolniłam mojego Demona. *uśmiech*

Rad · Usser

Andrew · Usser

<zamurowany>
D... demona?

Sohe · Usser

<spojrzała na Rad'a> My się chyba jeszcze nie znamy... prawda?
Origi: Czemu jesteście tacy zdziwieni? <usiadł obok łóżka Sohe>