Plac przed Domami (Multi)

Louis · Usser

Nie wiem, jak chcesz.
Mi wszytko obojętne, zależy mi tylko być z Tobą, nie ważne gdzie. <uśmiecha się>

Rei · Usser

<rumieni się> To gdzie idziemy ?

Louis · Usser

Może nad wodospad spokoju.
<rumieni się>

Rei · Usser

Dobrze,chodźmy. <idzie nad wodospad>

Louis · Usser

Edward · *Administrator*

<usiadł na ławce i myśli>
(Sorki ide się wykąpać... będe za jakieś 15-20 minut)

Edward · *Administrator*

( I am back...)
Jak jej utrupić życie...? Krzyżów się nie boi... <myśli>

Edward · *Administrator*

Drawde: Ale nuda... <siedzi na ławce> <podpiera głowe rękoma opierając łokcie o nogi> Ed rozwalił dom... nie mam jak go dręczyć... nie mam co robić. <znudzona twarz>

Sohe · Usser

<podeszła do Drawde> Em... cześć. *neutralna mina*

Edward · *Administrator*

Drawde: Huh? <spojrzała na Sohe> Cze... co chcesz?

Sohe · Usser

No... widze, że się nudzisz. Słyszałam, że Ed dziś odbuje swój... znaczy wasz dom i dopuki konsole PS2, a do tego jakąś gre o... zapomniałam nazwe.

[To z PS2 wymyśliłam, ale może dzięki temu się wkońcu pogodzą...]
{Dobry pomysł Sohe.}
[Hehe, dzięki]

Edward · *Administrator*

Drawde: Huh? Skąd to możesz wiedzieć?

Sohe · Usser

A może tak się zaprzyjaźnimy? <położyła ręke na ramieniu Drawde> *uśmiech*
{Radze ci uważaj.}
[Przecież ona nie może być aż tak zła... dam jej szanse.]

Edward · *Administrator*

Drawde: Dobra. <w ręku pojawił się dziwnie wyglądający miecz> <przebiła klatke Sohe na wylot> Jeśli ktokolwiek chce się ze mną przyjaźnić to musi być czujne na tego typu sytuacje. *diabelski uśmiech* <nadal trzyma miecz w klatce Sohe>

Sohe · Usser

Uh! <szeroko oczy> <małe źrenice> <krew z ust> <spojrzała na Drawde>
{SOHE!} <obok nich pojawiła sie chumra białego dymu a z niego biało-czerwony wilk>
Origi: Zostaw ją! <wystrzelił wyładowania elektryczne w Drawde>

Edward · *Administrator*

Drawde: <zamachnęła się mieczem na Origi'ego przy okazji rozcinając jeszcze płuco Sohe> <zatrzymała miecz przy głowie lisa powstrzymując wystrzelenie wyładowań> Co tak agresywnie? Do zobaczenia! <idzie z zakrwawioną ręką i kawałkiem twarzy w kierunku domu Eda>

Sohe · Usser

<padła na ziemie zamykając oczy podczas upadku> <mocno krwawi> <krew z ust>
Origi: Sohe! [Niech to... sporo się nauczyła od ostatniego spotkania.] Sam jej nie mogę przenieść do szpitala ponieważ nie jestem człowiekiem. <biegnie w kierunku domu Rad'a bo widzi, że ktoś tam jest>

Andrew · Usser

<przybiega i bierze Sohe na ręce>
Boże... Sohe... błagam nie umieraj!!! *przerażony*
<wszedł w bullet-time i pogonił z nią do szpitala>
[zapłacisz za to Drawde... zapłacisz...]

Rei · Usser

Eri: Muszę się na razie gdzieś ukryć,ale gdzie ?...

Rei · Usser

Eri: Chyba już wiem... <odlatuje>