Louis House

Andrew · Usser

Hmm? Eee....
<skapował się, że leży na materacu>
A no fakt... <kropelki> To może ja... przejdę na łóżko, czy coś...
<wstał i przeszedł na łóżko>
Sorki... rozkojarzony jestem...

Louis · Usser

Spoko.
Pamiętaj, nawet jeśli on by Tobą zawładną to ja będę przy Tobie i nie ucieknę.
<cichym głosem>
Dobranoc.
<obrócił się na bok prawy, bo nie mógł spać na plecach z powodu bólu, a lewe ramie miał przebite>

Andrew · Usser

<patrzy na śpiącego Louisa>
*lekki uśmiech na twarzy* [wierzę ci, przyjacielu]
<przekręcił się prawy bok [lewe ramię nadal go piekło po transformacji] i zasnął>

Louis · Usser

<budzi się>
<powoli nieświadomie obraca się na plecy>
[Aaaauu...]
<przypomina sobie wczorajszy dzień>
[Trzeba wstać.....]
<ziewnął>
<idzie do łazienki>
<zdejmuje bandaże i bierze prysznic>

Andrew · Usser

<powoli budzi się>
[łech, trochę pospałem...]
<rozgląda się po pokoju>
[Louis pewnie prysznic bierze]
<przypomina sobie jego szramę na plecach>
[auć... musiało boleć przy spaniu]
<siada na łóżku przeciągając się>

Louis · Usser

<ubiera się, jednak nie ubiera bluzy i płachty>
<bierze bandaże i bandażuje sobie ramię>
<wychodzi z łazienki>

O, cześć Andrew, jak spałeś?
Um, Andew ....<kropelka>, zabandażował byś mi ranę na plecach, bo nie mam jak... <kropelki>

Andrew · Usser

Nawet...
<po chwili>
Um, tak, jasne.
<po chwili opatrzył Louisowi ranę i owinął tułów bandażem, aby zabandażować ranę>
Gotowe.

Louis · Usser

Dzięki. Ja idę sprawdzić co z Ed'em.
<wchodzi do pokoju obok>
[Hmm, wygląda na to, że nic mu nie jest, ma chłopak twardy sen]

Andrew · Usser

<patrzy na Louisa>
No i jak z nim? Wszystko ok?

Louis · Usser

Tak, musiał po prostu zemdleć, nie jest ranny. Tylko co on tam do cholery robił?

Andrew · Usser

Nie mam zielonego pojęcia *zdziwiony* W ogóle, chyba nie nadążam za wszystkim dookoła... na przykład Sohe. Do tej pory była zła na każdego i w ogóle... *zdziwiony*

Louis · Usser

No trudno, nie Ed odpoczywa.
Może dzisiaj poszukamy składników do Twojej drugiej broni? <patrzy na Andrew>

Andrew · Usser

<lekko się zdziwił i patrzy na Louisa>
Na pewno chcesz iść? Masz dużą ranę na plecach...
[ta... na serio zarąbiste pytanie do kolesia, który wytrzymywał gdy mu całe ciało krwawiło...]

Louis · Usser

Tak, to nie powinno być raczej dużym problemem.
Trochę boli, ale nie aż tak, żebym nie mógł szukać składników do Twojej broni.
*lekki uśmiech*

Andrew · Usser

*uśmiech* Dobrze... to co tym razem będzie potrzebne?

Louis · Usser

Będziemy potrzebować: Szpon Wielkiego Orła, Krew Ptakona i różne metale.
To po co idziemy najpierw?

Andrew · Usser

*niepewnie* Hmm... czyli nie obędzie się bez walki... mam pewne obawy, że On się uwolni... *posmutniał*

Louis · Usser

Andrew musisz wierzyć w Siebie, nieraz już go pokonałeś.
Jeśli się uwoli to Ci pomogę.

Andrew · Usser

*niepewnie* Hmm... no dobrze. Postaram się powstrzymać go tak długo jak będę mógł.
<nagle poczuł ból w głowie>
Ahhh...
<po chwili>
Zaraz... zaraz, chyba wiem.

Louis · Usser

*lekko przestraszony*
Andrew? Dobrze się czujesz?