Spalony las (Multi)

Andrew · Usser

Tak, powinienem jakiś mieć... zawsze noszę przy sobie zapasowy...
<szuka bandaża>
<znalazł i podaje Louisowi>
Proszę... chociaż w ten sposób mogę ci pomóc *lekko się uśmiecha*

Louis · Usser

Dzięki <uśmiecha się przez ból>
<ściąga stary bandaż, kręgi na jego dłoniach się jeszcze głębsze i bardziej krwawią>

Andrew · Usser

<patrzy przerażeniem na twarzy na ręce Louisa>
[ale on musi cierpieć... i to wszystko by nas ratować...]

Louis · Usser

<zawija rany w nowe bandaże>
Jeszcze raz, wielkie dzięki Andrew *lekki uśmiech*

Andrew · Usser

No co ty, to była drobnostka... zawsze możesz na mnie liczyć *uśmiech*
<po chwili>
No więc co teraz robimy?

Louis · Usser

Skoro inni śpią, to mamy trochę czasu, żeby znaleźć składniki na Twoje ostrza. *lekki uśmiech*

Andrew · Usser

[nie... nie wierzę... on jest niesamowity... po tym wszystkim, mimo wszystkich problemów, chce jeszcze robić dla mnie broń... on jest prawdziwym przyjacielem. pierwszym prawdziwym jakiego miałem...]

*patrzy się ze zdziwieniem* Moje... co? Po tym wszystkim wszystkim co zrobiłem, ty chcesz nadal zrobić dla mnie broń? *wzruszony*

Louis · Usser

Pewnie, jesteś moim przyjacielem i dla Ciebie zrobię wszytko.
Chodźmy więc!

Andrew · Usser

[o rany... naprawdę, prawdziwy przyjaciel]
<po chwili>
*uśmiech* Dobrze, chodźmy.

Louis · Usser

Pierwszy składnik, to czarny czerwieniec. To taka roślina, która kwitnie w tym lesie, łatwo ją zauważyć bo łodygę i liście ma czarne, a jej owoc jest czerwony.

Andrew · Usser

[hmm... brzmi prosto...]
Dobrze... w której części lasu można ją znaleźć?

Louis · Usser

Nie wiem dokładnie, powiem tylko, że trzeba patrzeć pod nogi <kropelka>

Andrew · Usser

Aha...
<miał zrobić kolejny krok, gdy nagle cofnął nogę, gdyż zauważył jakąś roślinę>
Hmmm...
<przyjrzał się bliżej, była podobna do opisu Louisa>
Czy to to?

Louis · Usser

Tak, to to. [Ale mamy szczęście]
Teraz po... [Cholera ja boli] <czuje jakby mu ktoś wbijał coś w dłoń>
<po chwili>
Teraz potrzebujemy, kła lwa. Jest to taki malutki kamyk, który możemy znaleźć w jakini w górach, według legendy od 400 lat chroni go wielki lew.

Andrew · Usser

[hmm... Louis dalej cierpi...]
*zdziwiona mina* No to zapowiada się ciekawie... [ta... wielki lew... czemu mam wrażenie, że zaraz znowu dostanę KO...]

Louis · Usser

No to chodźmy w góry.
<idzie z Andrewem w stronę gór>

Andrew · Usser

Dobrze, więc...
<poszedł z Louisem w góry>

Edward · *Administrator*

<idzie przez las w kierunku gór> Eh... strata czasu! Tobiefy. <zrobił trzy ptaki> <wszedł na jeden z nich> Tak będzie szybciej...

Rei · Usser

Eh... <rozkłada skrzydła i leci za Edwardem>

Andrew · Usser

<oczywiście szedł z nimi>
Ech... no to mi pozostają drzewa...
<wziął rozbieg, i wbiegł na drzewo, a następnie wybijając się z gałęzi na gałąź, starał się podąrzać za nimi>