Miasto Grozy

Andrew · Usser

<podbiega do Louisa>
O nie Louis... ty krwawisz... dasz radę chodzić? Mam drugi bandaż. Cholerne zombi... zniszczę je wszystkie. *zły*
<ścisnął pięść>
<podaje Louisowi drugi bandaż>

Louis · Usser

Dzięki, radzę patrz za siebie, ledwo zdążyłem... [i boli jak cholera, ale dobrze, że Andrewa nie trafili]
<bandażuje ramię i brzuch>

Andrew · Usser

Cholerne zombi... na razie chyba jest czy...
<nagle zauważa dziwnego potwora z długimi szponami zamiast rąk. szybko obraca się, odcinając mu łeb Szponem, Kłem przecinając go na pół w talii>
Cholera... co to było? Lepiej się stąd szybko wynośmy, jesteś ranny...
<po chwili>
Dobra. Szukaj tej książki, ja cię osłaniam.

Louis · Usser

<patrzy po nogi>
<podnosi książkę>
[Pamiętnik bibliotekarza]
<czyta, zauważa mapę na końcu książki>
[Hmm, ciekawe]
Andrew, ale mamy szczęście znalazłem!

Andrew · Usser

To do...
<nagle zobaczył strzałę lecącą w kierunku Louisa>
Cholera, nie!!!
<szybko wszedł w mocny bullettime, wyskoczył kilka salt w bok i zniszczył strzałę Szponem w locie. wyszedł z bullettime>
Nadal nie macie dość?
<skoczył jedno salto do przodu i rozciął szkielet na pół, następnie z półobrotu dekapitował jednego zombie>
Chodźmy stąd szybko.

Louis · Usser

Dobry pomysł.
<wychodzą z biblioteki>
Teraz trzeba iść do drugiej strefy miasta, nazywanej przez mieszkańców "nawiedzoną" lub "zakazaną.

Andrew · Usser

<nagle pozytywka ucichła, ze ścian przestała już lecieć krew a szczątki zombi i szkieletów, ot tak sobie, jakby nigdy nic, zamieniły się w kurz, który pokrył jeszcze bardziej wszystko w okół>
Hmm... chyba mamy na razie spokój. Chodźmy do tej strefy.

Edward · *Administrator*

<leci na ptaku nad miastem> Wydawało mi się, że ktoś tu jest... <nadał obandażowana twarz> Eh... teraz bez skóry na twarzy... co jeszcze mi się przytrafi. <lata kułkiem nad miastem i się rozgląda>

Louis · Usser

Andrew, bo widzisz w drugiej strefie..... piekło jest zawsze, nie ma pozytywek i przerw....
<idzie z Andrew do drugiej strefy>

Andrew · Usser

Super... czyli nie koniec przygód z trupami na dzisiaj? Ech...
<idzie za Louisem, rozglądając się dookoła>

Louis · Usser

Andrew · Usser

Fajnie... widzę że tutaj też nas nie chcą...
<ustawił ostrza w stanie gotowości i ostrożnie idzie dalej>

Louis · Usser

<ogląda się do tyłu i przygląda krwi na ścianie>
<nagle z zakrwawionej ściany leci miecz prosto na Andrew>
Andrew! <rzuca się i chroni Andrew, ale miecz wbija mu się prosto w brzuch, małe źrenice>
[Aaaa.... świetnie kolejna rana do kolekcji]
Andrew, mówiłem uważaj...

Edward · *Administrator*

<wylądował ptakiem w mieśćie> Heh, może się tu trochę rozejrze zanim włączy się pozytywka. <dotknął jakieś drzwi i wyleciały> Hehe... może lepiej bede na zewnątrz...

Andrew · Usser

<podbiega do Louisa>
Louis, nie!!!
<po drodze pojawiają się dwie szponiaste bestie, takie jak w bibliotece. nie przejmując się niczym zabija je jednym piruetem, następnie podbiega do Louisa>
*przerażony* [to moja wina....] Louis, błagam, powiedz że żyjesz!
<nie patrząc za siebie, blokuje nadlatującą strzałę, następnie rozcina szkielet>
Boże... wiedziałem że trzeba było już wracać... Louis... [zaraz... mikstura!]

Louis · Usser

Spokojnie Andrew...
Teraz będzie najgorsze....
<zamyka oczy i zaciska zęby>
<jednym mocnym pociągnięciem wyjmuje miecz z brzucha>
[AAAAAAAAAAAAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaauuuuuu. Grrr yyyy... Boli] <ból opływa jego ciało>
<wyjmuje czerwoną miksturę leczniczą i pije>
Może nie jest najmocniejsza, ale pomoże....
<urywa kawałek płachty i obwiązuje sobie wokół rany>

Nie martw się Andrew, gorsze rzeczy przeżyłem.

Andrew · Usser

Wiem... ale... to wszystko moja wina...
<nagle zbroja wyskoczyła na Louisa>
Nie!!!
<wyskoczył na zbroję i przeciął ją na pół, jednak nagle miecz który wystawał ze ściany, wystrzelił w niego z prędkością strzały wystrzelonej z kuszy. nie zdążył do końca go wyminąć i miecz zrobił mu głębokie cięcie od boku przez całą szerokość brzucha.>
Akhhh... <zrobił przerażone oczy i skulił się z bólu, z brzucha zaczęła lecieć ciemna krew> [jak piecze... cholera...]

Louis · Usser

Dzięki....
To samo spotkało mnie.. <nadal cały brzuch go piecze>
<ból przeszywa jego ciało>
Andrew.... Nie martw się...
<podchodzi do Andrew>
Przepraszam.... <szybko wyrwa miecz z jego brzucha>
<zaczyna leczyć Andrew>
<skupia energię na jego ranie na brzuchu>

Andrew · Usser

(podczas wyrywania) Ałłłłł... *zaciśnięte zęby* wybacz, nie jestem tak odporny na ból jak ty... [cholera, jak boli...]
<po chwili>
*lekko zaciśnięte zęby* Dzięki... dzięki za wszystko... Chyba powinniśmy się stąd wynosić... jak tak dalej pójdzie, to tu zginiemy... [przeze mnie... ja to jestem dickhead...]

Andrew · Usser

<nagle zobaczył za sobą zbroję, podniósł Kieł za pomocą telekinezy i cisnął w nią nim z całej siły>
Uch...